stycznia 12, 2016

Ja chcę ogara!

Zainspirowana tym wpisem oraz kilkoma wiadomościami, jakie ostatnio dostałam, postanowiłam napisać dziś notkę o tym, dlaczego jednak NIE chcesz ogara ;)


Może zacznę od tego, jakie to były wiadomości, bo jest to dość instotne. Nie były to standardowe pytania o rasę, o codzienność z takim psem czy ewentualne problemy. Takie coś nie tylko rozumiem, ale też mega pochwalam, że ludzie chcą ię porządnie przygotować na przybycie nowego członka rodziny, zastanawiają się i szukają informacji tak daleko, że aż trafiają na tego bloga, a stąd - na moją skrzynkę mailową. Wiadomości, jakie naprawdę mnie poruszyły to te z pytaniami o ogara do sportu. Na początku myślałam (miałam nadzieję?), że to jakiś  żart. Potem, że ktoś źle sprecyzował pytanie. Ale takich ktosiów zrobiło się więcej, a wiadomości od nich sprawiały, że miałam ochotę usiąść i płakać. Poniżej kilka cytatów:

"[...] Widziałam Pani bloga i jestem pod wrażeniem. Z mężem od lat interesowaliśmy się freesbi i uznaliśmy że, teraz jest dobry czas żeby kupić psa do tego sportu. Oboje kochamy kłapouche psy i ogary polskie bardzo nam się spodobały. Z jakiej hodowli jest Moron i ile kosztował?[...]"


"Cześć skąd jest twój pies ogar polski bo moja siostrzenica trenuje adżility ze swoim jorkiem ale jest za mały i chcę jej kupić takiego jak twój na urodziny."


" [...]długo się zastanawiałam nad tym, jakiego psa chciałabym mieć [...] i myślę, że Ogar Polski byłby dobrym pomysłem dla osoby, która rekreacyjnie trenuje frisbi. Zależy mi jednak na większej ilości informacji, mianowicie: jak nauczyć Ogara Polskiego wyskakiwania po frisbi i przynoszenia go oraz co zrobić, żeby nie tył? [...]"


To są tylko trzy fragmenty wiadomości, jakie dostałam w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Trzy różne osoby, trzy różne historie, ale zamiar ten sam - kupno ogara polskiego do sportu. Ratunku...

No ale dlaczego nie? Przecież sama biegam agility z ogarem właśnie. Ten sam pies miał epizod z dyskami. Mało tego! Mam zamiar wystartować z Morem w niejednych jeszcze zawodach. Ale powód, dla którego kupno takiego psa jest totalną głupotą, jeśli marzymy o DCDC, AWC czy innych EO jest banalny i bynajmniej nie jest to moja chęć "bycia oryginalną". Po prostu ogary się do tego nie nadają. I choćbyście nie wiem jak intensywnie trenowali, jeździli na seminaria i obozy, startowali w zawodach nigdy nie osiągniecie takiego poziomu, jaki osiągną inni, często mniejszym kosztem i w krótszym czasie. Wszystko to wynika bezpośrednio z cech typowych dla rasy. Zapraszam Was więc, po tym przydługim rowinięciu, na opis rasy okiem osoby, która z ogarem spędziła ponad 6,5 roku (praktycznie non stop), w międzyczasie poznając innych przedstawicieli rasy i pracując nad psychiką swojego własnego zwierza. 

 Jeśli widzieliście kiedyś fotki/filmiki z ogarem polskim, który jest wpatrzony w swojego człowieka jak w obrazek i robi dla niego megasłitaśne sztuczki, a po czymś takim pomyśleliście, że to świetny kandydat na sportowca i chętnie będzie z Wami współpracował - muszę Was zmartwić. NIE MA takiego ogara, który byłby w stanie długo i intensywnie pracować. Te psy nie są psychicznie przystosowane do długiego napięcia i silnego pobudzenia. One miały tropić i osaczać zwierzynę i pracowały na całkowicie innym levelu pobudzenia niż na przykład psy zaganiające. Oznacza to, że sesje treningowe, na których wymagamy od psa 100% skupienia na zadaniu, silnego pobudzenia i jednocześnie myślenia muszą trwać bardzo krótko, bo inaczej pies się nie tylko znudzi, ale też wyczerpie psychicznie. 99% ogarów stwierdzi po prostu, że już im wystarczy i pójdą sobie wąchać krzaczki. Jeśli jednak z jakiegoś powodu taki pies miał przez dłuższy czas ograniczany ruch i/lub wypracowaliśmy u niego super motywację do działania dla człowieka (czytaj: na tyle, na ile to było możliwe), to taki ogar nie wykaże już znudzenia. Na początku będzie SZCZEKAŁ (jak w każdej sytuacji pobudzenia, wszak do tego został stworzony) i nie będzie miał kontaktu z bazą. Najprawdopodobniej zaprezentuje cały repertuar sztuczek, jakich został nauczony i dopiero po chwili zorientuje się, że coś się do niego mówi. Po takim artystycznym początku ogarro będzie wykonywał wszystkie polecenia bardzo szybko, ale jednocześnie najbardziej niedokładnie, jak tylko jest to możliwe, przy okazji szczekając, lub (co się częściej zdarza) pomyli wszystkie komendy. Zamiast w prawo zakręci w lewo, zamiast się cofnąć postanowi dać Ci buziaczka, którym podbije Ci oko. Normalka. I taki znudzony ogar, któremu dasz w końcu szansę na wyjście z klatki, będzie tak szczekał i świrował bardzo, bardzo długo. Będzie ziajał i ślinił się jak po najdłuższym spacerze w historii, ale nie przestanie. Kiedy w końcu człowiek zainterweniuje i postanowi zakończyć ten stan (co wcale nie jest latwe, jeżeli nie wiemy, jak to zrobić) okaże się, że pies pójdzie w kimę na kilka(naście) dobrych godzin. Po prostu - nawet zwykłe pobudzenie powoduje u ogara tak duże wycięczenie, że nie jest on w stanie robić później nic. Dlatego właśnie wysiłek i wszelkie sesje treningowe bardzo trudno takiemu psu rozplanować. Z jednej strony przecież treningi mają przynosić jakieś miarodajne efekty, a z drugiej nie można psa przetrenować... to znaczy znudzić! Bo, jak już wspomniałam, ogar się prędzej znudzi niż realnie przetrenuje. I jest to tak naprawdę jeden z głównych powodów, dla których ogar do sportu się nie nadaje. Po prostu nie da się trenować. No, da się, ale odpowiedni system wypracowałam dopiero po sześciu latach obecności psa u mnie i dwóch latach realnego trenowania. A czy biorąc psa do sportu ktoś ma ochotę "tłuc się" z jego instynktami i popędami (totalnie sprzecznymi z tymi, których oczekuje się w sporcie) cztery lata tylko po to, żeby potem i tak nie mieć realnych wyników i nie móc konkurować z najlepszymi, mimo ogromu pracy włożonej w psa? 


A propos instynktów i popędów: wiecie, że ogary nie miały aportować, prawda? Nie miały też jakoś szczególnie kooperować z człowiekiem. Z ogarami organizowano polowania konne (głównie konne) na nizinach, które obecnie są już zakazane. Psy miały w sforze wytropić zwierzynę a następnie zatrzymać ją do czasu przybycia myśliwego/myśliwych. Widzicie gdzieś tu chociażby zalążek jakiegokolwiek popędu, który możnaby realnie wykorzystać w sporcie? Sory, ja nie ;) Wręcz posunęłabym się do stwierdzenia, że cały "ogar polski starter pack" nadaje się do śmieci już na wejściu. Jeśli chcemy uprawiać sport z takim psem, najpierw musimy długo się namordować, żeby zmodyfikować typowe dla rasy zachowania, a i tak większość zostanie, ale będzie pod względną kontrolą (zazwyczaj). I tak: trafią się treningi, kiedy ogarek będzie wolał sobie powąchać krzaczki i obsikać hopki niż współpracować, albo stwierdzi, że te koniki za płotem, które widzi po raz tysięczny tym razem trzeba oszczakać. 
Podczas treningów najlepszą nagrodą w większości przypadków są zabawki. Są poręczne, wygodne, można nagradzać na różne sposoby, dzięki nim pies uczy się pracować niezależnie no i generalnie - zabawkami powinno się psa nagradzać. Ale nawet, jeśli ogarowi nikt tego nie spaczył w dzieciństwie (mojemu spaczył, przegryw na starcie) - ten i tak nie będzie nakręcony na zabawki tak, jak powinien. I treningi byłyby walką o chwilę psiej uwagi i łaskawe szarpnięcie się szarpaczkiem za stówę. Albo o przyniesienie rzuconej zabawki, bo rude bestie nie mają tego w pakiecie. 

Cechą, która też nie jest pomocna w sporcie jest też... ogarza budowa. Mają one pałąkowate łapy, bardzo głębokie klatki piersiowe i charakterystycznie skrzywione kręgosłupy. Sprawia to, że nawet ogar w szczytowej kondycji, regularnie trenujący (regularnie... no, już napisałam ;)), mający świetną masę mięśniową i generalnie zrobiony na maxa i tak nie będzie tak sprawny fizycznie, jak większość innych psów. Mówię, bo takiego mam! Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak ciężko Moruś pracuje, żeby móc w sposób bezpieczny uprawiać sport. I wciąż na zdjęciach w statyce wygląda jak kluseczka, a dopiero porównując go do innych psów tej samej rasy da się zauważyć, że "coś z nim nie tak" i nie wyglada na taką kalekę, jak reszta. Ale mimo to, że tyle w tym kierunku robimy, Mo nie będzie tak ciasny jak bołdeł koli, no nie ma bata - nie da rady. A jeśli budowa nie sprzyja uprawianiu sportu, to nawet, jeśli pies byłby świetny psychicznie - i tak wiele się z nim nie zrobi. No i z tak ciężkim psem trzeba się do skoków i zwrotów dużo, dużo dłużej przygotowywać, jeśli nie chcemy, żeby pies po pierwszym treningu na hopkach skończył swoją karierę. Tak naprawdę trening techniczny zajmuje dużo mniej czasu niż taki na przykład świadomości ciała. Oczywiście każdego psa trzeba odpowiednio przygotować do każdej aktywności, ale jeśli jest on narażony na kontucje ze względu na swoją budowę, trzeba na to zwrócić dużo większą uwagę. 

Napisałam wyżej o szczenianiu, ale sądzę, że nie podkreśliłam tego dostatecznie. OGARY POLSKIE SZCZEKAJĄ. DUŻO. Tak zostały skonstruowane, żeby głosem informować wszelkich zmianach w swoim otoczeniu i tak też zaznaczają swoją ekscytację i pobudzenie. Ktoś dzwoni do drzwi? Hau! Ten pan ma wielki, dziwny kapelusz? Hau! Idziemy na spacer? Hau! Tam jest kot? Hau! Jeśli ogara coś nagle przestraszy, odskakując szczeknie. Ktoś obcy przejdzie za bramą? Prawdopodobnie szczeknie nie raz, bo te psy, kiedy mieszkają w domu z ogrodem, uczą się "stróżowania". Ale niech nie cieszą się Ci, którzy chcieliby mieć nieutraszonego obrońcę przy swym boku! Na szczeknięciu przez płot się to całe "stróżowanie" kończy, a wywoływanie na siłę u ogara agresji wobec obcych (IPO) tak mu zniszczy psychikę, że nie wróci już pewnie nigdy do bycia psem w pełni zrelaksowanym i zrównoważonym.


Chciałabym jeszcze rozwinąć odrobinę wątek instynktów. Otóż one nie przeszkadzają tylko w sporcie, ale i w życiu w ogóle. Pracę, jaką trzeba włożyć w nauczenie psa gończego przywołania i rezygnacji z pogoni potrafi wyobrazić sobie tylko ten, kto coś takiego przeżył. Bieganie za sarnami, kotami, zającami - to standard. I niestety wielu osobom w środowisku "ogarowców" nie udaje się/nie chce się nauczyć psa pewnego przywołania, przez co ich nieszczęśliwe, nieodpoływalne pieski wiodą żywot smyczowo-linkowy. Bo prawda jest taka, że jak się to skopie na początku, to potem jest 1000 razy trudniej wbić ogarkowi do głowy, żę warto przychodzić do człowieka i nie jest to tylko jedna (mniej ciekawa zazwyczaj) opcja do wyboru, a mus. I to trzeba przekazać bez grama agresji, bo w całej swojej upartości są to też pieski bardzo wrażliwe i każde krzywe spojrzenie to dla nich koniec świata. Tak samo jak opuszczenie przez ukochanego człowieka. Musicie wiedzieć, że psy te często cierpią na lęk separacyjny spowodowany właśnie tym, że one uwielbiają spędzać czas ze swoim człowiekiem, BARDZO SIĘ DO NIEGO PRZYWIĄZUJĄ i każde rozstanie jest dla nich bolesne. Nad tym też trzeba pracować już za szczeniaka, bo potem... w zasadzie ja już nie wiem, jak walczyć. A ogary są bardzo inteligentne i raczej na pewno znajdą sposób na wydostanie się z klatki na przykład. Przy takich akcjach często robią też sobie krzywdę, na co należy bardzo uważać.

Czytając opisy rasy, od tych na Wikipedii, do tych w pro-książkach należy wszystkie informacje odpowiednio zweryfikować. "Przywiązany do opiekuna", "lubi ruch na świerzym powietrzu" - to są "małe" pułapki, w jakie ludzie dają się złapać, biorąc te cechy za pozytywne, podczas, gdy dostarczają one laikom (i nie tylko!) wielu problemów. Dlatego podejmując decyzję o kupnie psa tej rasy powinno się przemyśleć to 100000 razy, a potem jeszcze raz, dla pewności. I szukać informacji, jak najwięcej, bo kto pyta, ten... no, nie oszukujmy się - i tak błądzi, ale zdecydowanie rzadziej ;)
A jeśli chcielibyście kiedyś ogara do sportu - to weźcie siekierę i zdecydowanym ruchem machnijcie nią w stronę swojego czoła. Problem solved! Ogar polski kupowany pod sport będzie po prostu źródłem frustracji, nieporozumień i żalu, bo się do tego po prostu nie nadaje! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz